Kim byłam? Kim jestem? Kim będę? Kim chciałabym być? To
bardzo ważne pytania w życiu pozwalające nam określić rozwój pozytywny lub negatywny naszej
osoby. Oczywiście najistotniejsze jest pytanie czwarte i plan, co zrobić aby to
urzeczywistnić.
Gdy staram się określić siebie do głowy przychodzi mi masa
epitetów za równo tych pozytywnych jak i negatywnych.
Na pewno stałam się osobą konkretną, sukowatą, potrafiącą przybrać różne maski.
Oceniam ludzi w wielu kategoriach takich jak „przydatność”, „sympatia”,
„wygląd”, „wartość jaką mogą wnieść w moje życie”, „prestiż”, „fascynacja” czy
też „rozrywka”. Teraz widzę, że jest niewiele relacji, które potrafią przetrwać
próbę czasu i które przynoszą mi prawdziwą radość, satysfakcję i poczucie
spełnienia czy bezpieczeństwa. Te długie, czasowe relacje wrzucam do całkowicie
innej kategorii jaką jest
„przyjaźń”. Ciężko się w niej znaleźć, ale jeszcze ciężej utrzymać.
Jeżeli
jesteś osobą, której ufam na tyle, że mówię Ci o swoich problemach a nie tylko
sukcesach to czuj się wyróżniony i dumny, bo „wyrosłam” już z okazywania swoich
słabości a widocznie mam słabość do Ciebie ; )
Jeżeli jednak nie jesteś moim przyjacielem a znajomym licz
się z tym, że nie lubię jak marnujesz mój cenny czas, użalasz się nad sobą, nie
dbasz o siebie, nic nie wnosisz w moje życie, nie jesteś ani ciekawy ani
szalony ani mądry. Jako człowiek mający swoje cele w życiu, ambicje,
zaciskający pięści i walczący wymagam od innych minimum tego.
Jeżeli nie spełnisz tych wymagań… bardzo mi przykro zostaniesz odsunięty w kąt.
Przez lata byłam osobą zabiegającą o towarzystwo a im
bardziej o nie zabiegałam, tym bardziej ono się ode mnie odsuwało. To nauczyło
mnie jednej bardzo prostej rzeczy. Ja ludzi nie potrzebuję. Radzę sobie
doskonale bez nich. Jeżeli jesteś moim znajomym, z którym utrzymuję kontakt to
albo jesteś jakkolwiek przydatny albo naprawdę Cię lubię.
Nienawidzę robić rzeczy z litości. Bywam empatyczną osobą
więc prawdopodobnie Ci pomogę, ulżę w cierpieniu ale już nigdy nie będę
patrzyła na Ciebie tak samo. Nigdy nie będę się przyjaźniła z kimś na kogo
patrzę z politowaniem. Nie chodzi mi tutaj o pomoc, bo o pomoc może prosić
każdy. Chodzi bardziej o zachowanie wymuszające pewne czyny, na które nie mam
ochoty ale w sumie się zgadzam, bo tak mi Ciebie żal… no cóż, jak się domyślasz
„żal” nie należy do uczuć pozytywnych.
Bywam słaba, jak każdy. Jednak nigdy się o tym tak naprawdę
nie dowiesz, jeżeli nie jesteś moim przyjacielem, bo w ludziach nie lubię tego,
że są właśnie tacy słabi. Nie lubię tego też w sobie i dlatego każdą słabość
staram się eliminować.
Jestem „utajoną choleryczką”. Potrafię być spokojna i
opanowana, uśmiechać się, robić wszystko to, co powinnam, naprawiać wcześniej
popełnione błędy a zaraz po zamknięciu drzwi od mieszkania przeklinać na cały
głos, rozrzucać rzeczy, płakać i nawet nie spać całą noc ze stresu o czym też
się nie dowiesz, bo następnego poranka nałożę perfekcyjny makijaż i 10
centymetrowe szpilki.
Potrafię wykorzystywać ludzi bez żadnych skrupułów jeżeli
dadzą się wykorzystywać. Traktuję to jako nauczkę dla nich, bo kiedyś byłam na
ich miejscu i potrzebowałam zmieszania z błotem aby stanąć na nogi.