Witajcie kochani ; ) Żebym nie wyszła na totalnego robota bez chęci czy napadów na różne pyszne i niezdrowe rzeczy- pocieszę Was, każdy, nawet najbardziej FIT człowiek je miewa.
Dziś w pracy były urodziny naszego CEO. Nie będę się szczegółowo rozpisywała nad naszą niezdolnością do śpiewania Happy Birthday czy jego piękną przemowę na temat zarabiania pieniędzy i good lucków ; ) Przejdę do rzeczy... pączki... wjechały takie smakowite na tacy z wbitymi w siebie świeczkami, ze świecącym się lukrem, puszyste, świeże prosto z cukierni...
Dodatkowo byłam głodna i trochę niewyspana a glukoza wydawała mi się zbawieniem na wszystkie moje troski...
No i co? I nic. Patrzyłam jak wszyscy zajadają się nimi ze smakiem a każde "bierz, czasami można..." uznawałam za wzmocnienie mojej silnej woli. Z jednej strony taki trochę żal a z drugiej strony duma... Duma że po mimo takiej cholernej chęci na tego głupiego pączka, nalałam sobie szklankę wody i wytrzymałam.
Do czego jednak zmierzam? Bycie FIT i zdrowy tryb życia to nie jest bajka. Nie oszukujmy się wymaga to wielu wyrzeczeń więc jeżeli nie masz zamiaru im podołać nawet nie zaczynaj. Jeżeli jednak podejmiesz wyzwanie zaciśnij d*pę i bij się po łapach.
Oczywiście każdemu się zdarza coś "podjeść" ale od tego jest cheat meal/day.
JA MAM JUTRO WIĘC JUTRO CHYBA ZJEM PĄCZKA.
I tym miłym akcentem pozdrawiam Was i ogłaszam, że mam nową, ciekawą i dochodową pracę.
Buziaki ; *
cheat day to najfajniejsza część diety:P gratuluje nowej roboty, chwal się co to :)
OdpowiedzUsuńA takie tam ; ) O pracy pogadamy na żywo, buźka ; *
Usuń